Music

sobota, 6 lutego 2016

~ Rozdział 6 ~

/Witajcie! Miałam problemy z Internetem, a teraz wyjechałam na ferie, ale jak mi się uda to jeszcze coś dodam ;) DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE! Dajecie mi motywację, kochani :)/

- Filip! - rozległ się damski głos w moim pokoju. Usłyszałem odgłos kroków i dźwięk rozsuwanych zasłon. Promienie słoneczne padły na moją twarz. Powoli otworzyłem oczy, przeciągnąłem się. - Wstawaj! Zrobiłam śniadanie.

Leżałem na plecach przez chwilę, przyglądając dziewczynie. Spieła długie włosy w niedbały kucyk, z którego uciekło kilka kosmków. Ubrała luźną, żółtą bluzkę i czarne jeansy z dziurami. Przeniosła stos książek, odkładając na półki.
- Nie chce mi się. - odburknąłem i przekręciłem na drugi bok. Na jej odpowiedź nie musiałem zbyt długo czekać. Parsknęła śmiechem.
- Tak ze mną pogrywasz, Filipie? - usłyszałem, ale nic nie odpowiedziałem. Nagle uderzyło mnie coś ciężkiego. Zabrakło mi tchu. Uderzyłem brzuchem o łóżko, a ona usiadła mi na plecach.
- Złaź ze mnie! Do cholery, Daria! Ważysz pół tony, grubasie! - darłem się, machając rękami aby ją strącić. Wybuchnęła w odpowiedzi śmiechem. Wtedy wyczułem znajomy zapach. Pociągnąłem nosem. Znowu to samo.
- Daria, czy zdjełaś z patelni... - zacząłem kiedy się wtrąciła, nie dając skończyć.
- Moje naleśniki! - krzyknęła i zbiegła na dół. Dudniła stopami po schodach, po czym usłyszałem jak z nich spada a zaraz za nim głośne przekleństwo. Usiadłem na materacu i powoli wstałem. Poszedłem do toalety i założyłem wcześniej przygotowane ciuchy. Zszedłem szybko na dół. Zobaczyłem jak bezradnie próbuje odklejić naleśniki od patelni. Pomimo tego, że przygotowywała mi je codziennie, nadal nie potrafiła zapamiętać, że je trzeba przekręcić. Pokręciłem głową, odbierając patelnię. Wyrzuciłem spalonego naleśnika i wrzuciłem patelnię do zmywaka. Wyjąłem inną z szafki, nalałem żółtej mazi. Po pewnym czasie podrzuciłem go do góry, który spadł perfekcyjnie na patelnię.
- Jak ty to robisz?! - zapytała oniemiała, obserwując mnie. Spojrzałem na Darię z ukosa.
- Kwestia wprawy. - odparłem, a ona zrobiła zdziwioną minę - Jakbyś pamiętała, że trzeba je przekręcać, byłoby łatwiej.
- Ojeju... tak jakoś mi się to wymyka z pamięci. - mówiła, zażenowana. Westchnąłem.
- Przejmuję kuchnię, a ty nawet tutaj nie przychodzisz. - stwierdziłem ostro.
- Niech ci będzie. - powiedziała zrezygnowana. Chwyciła talerze i zasniosła do salonu. Usłyszałem jak niebezpiecznie głośno stukają o drewniany stół.
***
Ledwo uszedłem z życiem po ośmiu godzinach lekcyjnych. Jeszcze mieliśmy zastępstwa z facetką od matmy na ostatnich dwóch godzinach... ja pierdole. Ściągnąłem plecak z ławki, zarzucając na plecy. Szedłem ostatni. Moja klasa wymieszała się wraz z innymi uczniami naszej szkoły. Przepychając łokciami, poobijany,  jakoś dotarłem pod szatnię. Dziewczyny weszły pierwsze, a my zaraz za nimi.
- I jaki był wynik? - spytał Hubert, gdyż z powodu braku Maksa, nie miał z kim gadać.
- 2:0 dla nas. - odrzekł zadowolony Maciek. - Co by oni beze mnie zrobili.
- Byłeś rezerwowym, kretynie. - odpowiedział Seba
- Wspierałem duchowo, cioto. - odparł pogardliwie Maciek. Mierzyli siebie wzrokiem.

Minąłem ich i chwyciłem kurtkę. Butów nigdy nie zmieniałem. I tak nie sprawdzali. Wyszedłem, nie zatrzymując. Otworzyłem drzwi po czym przytrzymałem dla osoby idącej za mną.

- Hej. - powiedziałem pierwszy. Uniosła wzrok, a ich kolor przeszył do kości.
- O, hej. Dzięki. - odpowiedziała, podtrzymując je.
- Spoko. - odparłem idąc dalej. Przeszedłem dobry kawałek, a ona szła ciągle za mną. Trochę głupio było udawać, iż się nie znamy...
Przyklęknąłem poprawiając sznurówki i "przez przypadek" dalej szliśmy ramię w ramie.
- Nie wiedziałem, że mieszkamy nie daleko. - zacząłem, przerywając krępującą ciszę.
- Mieszkam w bloku na przeciwko ciebie. - odpowiedziała, poprawiając plecak.
- Zawsze jak wracam, to jedyny ze szkoły idę w tym kierunku. - powiedziałem, zerkając na Megan. Brązowy szal otulał jej twarz.
- Mam wiele zajęć poza szkolnych, w tym głównie Rada i przygotowania do konkursów. Wracam późnym wieczorem. - mówiła
- Chce ci się siedzieć tam tak długo? - spytałem.
- Tak jakoś wychodzi. Tutaj godzina, tam godzina... wiesz, obowiązki to obowiązki. - dodała sympatycznie.
- Męczy cię to? Brak czasu? - pytałem dalej w połowie aby gadać, a w drugiej połowie z ciekawości.
- Już przyzwykłam, więc nie przeszkadza mi to, aż tak bardzo jak mogłoby się wydawać. - stwierdziła. Szliśmy przez chwilę, kiedy stanęła w miejscu.
- Coś nie tak, Megan? - zapytałem odwracając głowę. Spojrzała mi w oczy. Było ono pewne i spodziewałem się, co zaraz usłyszę.
- Chciałam cię o to spytać wtedy w parku, ale musiałam wracać. - zaczęła, lecz nie musiała kończyć. Przełknąłem ślinę, czekając. - Dlaczego wtedy kiedy dawałam ci notatki tak zareagowałeś?
- Ja... - urwałem, kiedy zerwał się mocny wiatr.

Jej włosy poleciały na bok, a skrawek chusty falował. Nie mrugała. Nie spuszczała wzroku. Wiedziałem, że nie dam rady jej okłamać. Ani cokolwiek powiedzieć w takiej chwili. To... dziwne odczucie, niczym coś unoszącego się wokół niej sprawiało, że zostałem przybity do ziemi. Oczywiście w pewnym sensie. Wiatr wiał przez kilka sekund, ale trwały wieczność. Nagle przestał. Ciemnobolnd włosy dziewczyny opadły delikatnie na jej ramiona.

Otworzyłem usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Wtedy ktoś zarzucił mi ręcę na szyję. Przekręciłem głowę. Mignęły mi krótkie, brązowe włosy i szare oczy. Na jej nosie widniały lekkie piegi. Nosiła mocny makijaż, zupełnie nie pasujący do jej wieku. Pachniała truskawką.
- Filip! Dawno cię nie widziałam. - powiedziała, uśmiechając szeroko. Perfekcyjny, jak zawsze.
- Wybacz, ale ostatnio miałem wypadek i... - mówiłem, ale ona mi przerwała. Już zapomniałem o jej charakterze.
- Jaki wypadek?! Dlaczego ja o niczym nie wiem?! - krzyczała rozhisteryzowana. Złapałem ją za nadgarstki.
- Spokojnie. Uderzyłem się tylko w głowę, nic mi nie jest Wiki. - uciąłem. Patrzyła na moją twarz. Dostrzegłem lekki uśmiech, złagodniała.
- Mów mi proszę o takich rzeczach, na przyszłość, dobrze? - zapytała słodkim głosem.
- Tak, tak. - odparłem kiwając głową.
- Wszystko mi opowiesz potem. Spieszę się na zajęcia z pole dance. - mówiła patrząc na zegarek. - Chciałam tylko cię przywitać.
- Mhm no jasne. Leć już. - odparłem, udając zadowolonego. Pocałowała mnie w policzek i ruszyła w przeciwną stronę.

Dopiero w tamtym momencie dostrzegłem, że Megan wszystko to cicho obserwowała.
- Aaa... przepraszam Megan.  - powiedziałem. Było mi trochę głupio. Nawet bardzo.
- Kim ona była? - spytała, patrząc na sylwetkę Wiki, która po chwili zniknęła za rogiem.
- Ma na imię Wiktoria. To moja dziewczyna. - powiedziałem po kilku minutach.
Nastała między nami cisza.

2 komentarze:

  1. Daria jest świetna ze swoimi kulinarnymi zdolnościami xDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy posiada ten wspaniały dar xD Dziękuję bardzo!

      Usuń